Wtorek – 12.07.11
Ostatni dzień w Kisasi w tym roku. Wstaję raniutko, żeby zrobić wschód słońca:
Wschód słońca nad Kisasi. Kenia. | |
Wschód słońca nad Kisasi. Kenia.
Około ósmej idziemy do szkoły pożegnać się z Danielem, nauczycielami i uczniami. Smutna to uroczystość. Łzy płynęły po obu stronach :-(. Z gabinetu dyrektora wyszliśmy na dziedziniec, gdzie odbyła się część oficjalna:
Pożegnanie w Kisasi Primary School. Kenia.
O dziesiątej jest Victor z kierowcą w zamówionym matatu. Pakujemy się i ruszamy w drogę do Nairobi. Droga z Kisasi do Kitui jest bardzo wyboista, a nasz kierowca mknie jakby pilotował poduszkowiec. Trochę nami „rzuca” :-):
W matatu do Nairobi. Kenia.
W Kitui robimy postój na zakupy, a za Kitui jest już droga asfaltowa. Jest szansa na zrobienie zdjęć, ale średnia pogoda daje średnie efekty:
Z trasy Kisasi - Nairobi. Kenia.
W Nairobi jesteśmy koło piętnastej. Kierujemy się na dzielnicę
Buruburu. Tu Marek wynajmuje mieszkanie. Rozpakowujemy się i wychodzimy pozwiedzać dzielnicę. Chyba jest tu bezpieczne. Są sklepiki i duże sklepy typu supermarket. Są miejsca, gdzie można zjeść posiłek. Nie mamy za dużo czasu. Pojutrze wyjeżdżamy na dwunastodniowe safari, musimy przygotować ubrania, przepakować bagaże, a mieszkanko Marka jest dość małe, więc trzeba to zrobić na raty. Wracamy do domu i do pracy.