Plan naszego safari.
Biurowiec na obrzeżach Nairobi.
Widok z wiaduktu na trasie Nairobi – Narok.
Mniej więcej w połowie drogi zatrzymujemy się w znanym mi już miejscu (trasę do Narok pokonałem już raz rok temu) podziwiać ziemię Masajów z tarasu widokowego. To co widzimy, to fragment Wielkiego Rowu Afrykańskiego (Great Rift Valley):Wielki Rów Afrykański w okolicy Narok. Kenia. |
Widok ziemi Masajów z tarasu widokowego w drodze do Narok. Kenia.
Malowidła na skałach otaczających punkt widokowy przybliżają smak czekającej nas przygody:Malowidła na skałach otaczających punkt widokowy. Kenia.
Ruszamy w dół. Po kilkunastu minutach przemierzamy tereny, które przed chwilą obserwowaliśmy z góry:Z trasy do Narok. Kenia.
Narok leży na wysokości 1827 m n.p.m. około 110 km od równika (na południe) na terenach zajmowanych przez Masajów. Wg encyklopedii mieszka tu około 40 tys. ludzi, wg Joe w Narok i okolicach mieszka około miliona ludzi. Rdzenni mieszkańcy Narok (czyli Masajowie) nazywają miasto „Enkare Narok” co znaczy „ciemna (czarna) woda”. Nazwa ta pochodzi od nazwy rzeki przepływającej przez miasto. W Narok zatrzymujemy się w hotelu Chambai. Ja z Ewą dostajemy pokój na trzecim lub czwartym piętrze, w każdym razie na tyle wysoko, że mogę swobodnie sfotografować fragmenty miasta widoczne z naszego balkonu:Narok widziany z okna hotelu Chambai. Kenia.
Podobnie jak w Nairobi – miejsca w miarę eleganckie (takie, jak np. nasz hotel) sąsiadują z siedliskiem nędzy i biedy:Widok również z naszego okna. Narok. Kenia.
Trudno przyzwyczaić się do tutejszego rytmu dnia. Na równiku doba jest podzielona dokładnie na dwie równe części. Słońce wstaje o godz. 6.00, a zachodzi po dwunastu godzinach – o godz. 18.00. I tak jest przez cały rok :-). Nie ma żadnych wahań długości dnia i nocy na przestrzeni roku. Miejscowi są pewnie do tego przyzwyczajeni, ale dla mnie zmierzch o osiemnastej w środku lata (tu co prawda jest zima, ale ja się czuję, jakby było lato) jest zawsze zaskoczeniem. My co prawda nie jesteśmy na równiku, więc są tu drobne odstępstwa od tego równego podziału na dzień i noc, ale i tak zmierzch mnie zawsze zaskakuje. Podobnie jest i tym razem. Nie zdążyłem podelektować się widokiem, kiedy zaczęło zmierzchać:Narok widziany z okna hotelu Chambai. Kenia. |
Narok nocą. Kenia. |
Komentarze: skomentuj tę stronę |