Poniedziałek – 25.07.11
Ostatni dzień naszego safari. Na osłodę mamy dziś deser, czyli zwiedzanie
Parku Narodowego Jeziora Nakuru (
Lake Nakuru National Park). Spieszno nam zobaczyć z bliska te flamingi, wstajemy więc rano i z niecierpliwością i ciekawością rozpoczynamy
Safari dzień dwunasty – Lake Nakuru
Rezerwat znajduje się kilka kilometrów od miejsca, w którym byliśmy zakwaterowani. Po kilku minutach jazdy Joe załatwia formalności związane z wjazdem do rezerwatu i po chwili otacza nas równikowy las. Czuję się jak w dżungli – wokół odgłosy zwierząt, mroczno, wilgotno i mgliście:
Las nad jeziorem Nakuru. Kenia. | |
Las nad jeziorem Nakuru. Kenia.
Mijamy polankę, zrobiło się trochę widniej, wokół nas grasuje stado pawianów:
Pawiany nad jeziorem Nakuru. Kenia.
Ponownie wjeżdżamy w ciemny las, jedziemy wzdłuż rzeki, którą chce pokonać stadko bawołów. Musimy się zatrzymać i je przepuścić:
Bawoły. Jezioro Nakuru. Kenia.
W końcu wyjeżdżamy na otwartą przestrzeń. Przed nami po prawej stronie ucieka znane już nam stadko bawołów:
Bawoły nad jeziorem Nakuru. Kenia.
a po lewej stronie widzimy spowite mgłą jezioro Nakuru:
Jezioro Nakuru. Kenia.
Joe zatrzymuje samochód. Wysiadamy i podchodzimy do brzegu. Jest ciemno, pelikany zdają się być zajęte poranną toaletą:
Na szczęście mamy trochę czasu, czekamy więc na choćby odrobinę światła. W końcu pojawia się promyk nadziei:
Pelikany. Jezioro Nakuru. Kenia.
Zaczyna się ruch. Co chwilę któryś z pelikanów podrywa się i przelatuje kilkaset metrów w stronę światła:
Pelikany w locie. Jezioro Nakuru. Kenia.
Pelikany są mało płochliwe, dają się podejść dość blisko. Ale ja chciałbym sfotografować flamingi :-). Szukam miejsca skąd można byłoby je dobrze obserwować:
Podchodzę coraz bliżej, choć rozmoczony i rozdeptany brzeg jeziora nie daje pewnego oparcia i zdarza się zapaść po kostki w błocie. Ale co tam – idę dalej:
Flamingi. Jezioro Nakuru. Kenia.
Koło południa Joe dostał informację, że w okolicy pojawiły się nosorożce. Trochę z żalem opuszczamy flamingi i jedziemy zapolować na „grubego zwierza”. Po chwili kluczenia między bajorami, z niewielkim niepokojem, żeby gdzieś nie ugrzęznąć docieramy na łączkę, po której dumnie spacerują te ogromne zwierzęta:
Mamy oczywiście świadomość, że to jest ostatni dzień safari i niedługo trzeba będzie wracać. Tym bardziej trudno nam rozstać się z tym miejscem. Ale czas ucieka, Joe nas ponagla, bo chce nam jeszcze pokazać widok na jezioro z platformy widokowej. Trudno, ruszamy w drogę.
Po chwili z platformy widokowej możemy zobaczyć miejsca, gdzie przed chwilą byliśmy. Gdzieś tam na dole pasą się nosorożce :-):
Jezioro Nakuru. Kenia.
Około czternastej wyjeżdżamy z rezerwatu Lake Nakuru. Kilkaset metrów przed bramą wyjazdową żegna nas stado lwów wiszących na drzewach jak pluszowe zabawki:
Lwica nad jeziorem Nakuru. Kenia. | |
Lwica nad jeziorem Nakuru. Kenia.
To już naprawdę koniec safari. Ruszamy do Nairobi, gdzie jesteśmy koło siedemnastej. Zmęczeni, ale zadowoleni przeglądamy nasz fotograficzny urobek. Dużo tego – już czuję ile pracy będzie wymagało obrobienie tych zdjęć, ale przecież o to chodziło!